Вы находитесь на странице: 1из 1

Uwagi o yciu

Strona 1 z 1

Jiddu KRISHNAMURTI

UWAGI O YCIU
I. 39. SAMOOBRONA By to czowiek znany, zajmowa stanowisko ktre dawao mu duo sposobnoci do szkodzenia innym, czego te nieraz nie omieszka bez wahania robi. By przebiegy, pytki, maoduszny, pracowa dla wasnej korzyci jedynie. Powiedzia mi i nie chodzi mu o omawianie adnych zagadnie, po prostu tak si zoyo e tu przyszed, wic oto jest. Ze wszystkiego co mwi i czego nie domawia wynikao jasno i mia ogromne ambicje, e lubi narzuca swe pogldy innym i urabia ich na wasn mod; by brutalny gdy mu si to opacao, a uprzejmy gdy chcia co uzyska. Okazywa wzgldy ludziom na wyszych od siebie stanowiskach; rwnych sobie traktowa z nieco wynios tolerancj, a niszych niemal nie zauwaa; nie raczy np. nawet spojrze na kierowc samochodu ktry go przywiz. By majtny i to w nim wyrobio podejrzliwo; przyjaci mia niewielu. O dzieciach swych mwi jakby miay suy tylko jego rozrywce, bo - dodawa - "nie mog znie samotnoci". Kto wyrzdzi mu niegdy du krzywd, a e nie mg mu tym samym odpaci, gdy czowiek w by po za jego zasigiem, przeto wynagradza to sobie wywierajc niejako sw zemst na tych, ktrych mg dosign. Sam nie rozumia dlaczego nieraz bez adnej widocznej przyczyny bywa brutalny, dlaczego chcia czsto dokuczy tym, ktrych, jak twierdzi, kocha. Powoli, w miar mwienia, jakby odtaja, i zdawa si by niemal yczliwy. Oczywicie bya to yczliwo chwilowa, ktra znikaby natychmiast gdyby napotkaa opr, albo gdyby od niej czego zadano. Ale e nic si od niego nie chciao, by swobodny i na krtki chwil nawet serdeczny. Ch wyrzdzenia komu krzywdy, dokuczenia sowem, gestem, czy te sigajc jeszcze gbiej, zaznacza si silnie u wielu ludzi, jest rzecz czst i zastraszajco przyjemn. Sama obawa aby nas kto nie dotkn wywouje ch dokuczenia innym; czyli uraanie i krzywdzenie jest rodzajem obrony siebie. Owa samoobrona przybiera nieraz dziwne formy, zalenie od okolicznoci i charakteru czowieka. O, jake atwo jest rani ludzi! Jak wielkiej potrzeba dobroci i subtelnoci by nigdy nikogo nie ukrzywdzi! Ranimy innych bo sami jestemy poranieni przez nasze wasne walki, rozterki, cierpienie. Im wiksz jest nasza wewntrzna mka tym ywsz ch dokuczenia innym. Niepokj i chaos wewntrzny skania nas do szukania jakiej zewntrznej ochrony, a im bardziej bronimy siebie tym wiksz jest nasza brutalno wobec innych. O co nam tak bardzo chodzi? co staramy si tak ochrania i broni? Oczywicie nasze pojcie o sobie, na kadym poziomie i w kadej sferze. Gdybymy nie chronili tego pojcia, tego centrum zaborczoci i gromadzenia, "ja" i "moje" przestaoby istnie. I bylibymy wwczas niesychanie wraliwi, bezbronni, otwarci, czujnie wiadomi wszelkich odruchw i przejaww naszej psychiki, zarwno w jej powierzchniowych jak i utajonych warstwach. Zazwyczaj wcale nie pragniemy odkrywania cieek i chodw naszego "ja", przeto bronimy si przed wszystkim co moe naruszy nasze pojcie o sobie; to pojcie jest niezmiernie pytkie, ale e wikszo z nas yje na powierzchni siebie, wic zadawalaj nas uudy. Ch dokuczenia innym jest gboko zakorzenionym instynktem. ywimy w sobie urazy, niechci, pragnienie odwetu, a nagromadzenie ich wzmaga nasz ywotno i poczucie aktywnoci; a to, co si w ten sposb nagromadzi musi znale wyadowanie, tote znajduje ujcie w gniewie, zoci, obelgach, lekcewaeniu, zacitoci, albo te w ich odwrotnociach, np. umylnie przyjtej uprzejmoci, wyrabianej agodnoci itp. Wanie to gromadzenie alw, uraz, goryczy i dzy odwetu wymaga antidotum w postaci przebaczenia; przebaczenie jest niepotrzebne tam, gdzie si nie zachowuje alu, ani poczucia krzywdy. Co jest przyczyn e tak skrztnie przechowujemy w pamici pochlebstwa i obelgi, krzywdy i serdecznoci? Bez tego gromadzenia rnych wzrusze i ich reakcji, po prostu nie istniejemy; jestemy niczym jeli nie mamy imienia, przywiza, wierze, przekona. I wanie lk przed t nicoci zmusza nas do gromadzenia, i tene - wiadomy lub niewiadomy - strach, pomimo caej naszej zachannoci w gromadzeniu, sprowadza w nasze ycie rozkad i spustoszenie. Jeli potrafimy zobaczy ten strach w caej jego prawdzie, ta prawda nas ode oswobodzi; ale nie uczyni tego adne rozmylne postanowienie przezwycienia go i zdobycia wolnoci. W istocie jestemy niczym. Moemy posiada imi, tytu, wasnoci, majtek, wadz i saw, ale pomimo tych wszystkich ochraniajcych nas dbr, jestemy jako nic. Moemy nie by wiadomi tej pustki, tej nicoci, albo po prostu nie chcie w ni spojrze i j uwiadomi, ale ona wci jest, cokolwiek bymy robili aby jej nie widzie i od niej uj. Moemy stara si od niej uciec w najrniejszy sposb; przez osobiste lub kolektywne okruciestwo; przez jednostkowe lub wsplne rytuay i modlitwy; albo te przez zdobywanie wiedzy, lub oddawanie si rozrywkom; ale czy we nie czy na jawie pustka w nas nieodmiennie trwa. Pozna nasz do tej nicoci stosunek i nasz przed ni strach, moemy tylko przez zdawanie sobie sprawy - a bez chci wartociowania - z naszych cigych ucieczek. Nasz stosunek do owej pustki nie jest stosunkiem odrbnej indywidualnej istoty, nie jestemy badaczem ktry j obserwuje; bez nas czyli bez myliciela, bez obserwatora nie ma jej, znika. Myliciel i owa nico to jedno; my i owa pustka to jedno czne zjawisko, a nie dwa odrbne, niezalene od siebie procesy. Jeli ja - obserwujcy, myliciel - obawiam si do niej zbliy jako do czego co mi jest przeciwne i wrogie, tedy wszelki ruch jaki ku niej uczyni doprowadzi nieuniknienie do nowego zudzenia, a wic do nowych rozterek i mki. Ale gdy przyjdzie ku nam odkrywcze przeycie e pustka to my sami, wwczas strach - ktry trwa tylko dopki myliciel uwaa i jest od swych myli oddzielny i stara si wej z nimi w jaki stosunek odpada i znika, i dopiero wtedy myl moe zupenie ucichn; a w tej ciszy, w tym spokoju, objawia si Prawda.

2009-10-17

Вам также может понравиться