Академический Документы
Профессиональный Документы
Культура Документы
Gorce tamale
Rozdzia 1
Nie spojrz!" przyrzeka sobie Clarice Jenkins, skrcajc
w szerok Apache Avenue. Ssiednim pasem mijay j jadce
w przeciwnym kierunku samochody. Na czystym bkicie
nieba nad Oklahoma City wiecio jasno letnie soce. Ale
Clarice nie bya w sonecznym nastroju. Zgrzytna zbami,
zacisna szczki i patrzya na wprost z nateniem, ktre
przyprawiao j o pieczenie oczu. Nie spojrz. Przejad jak
gdyby nigdy nic i nawet nie zerkn w tamt stron! - Zajmij
czym myli, nakazaa sobie gorczkowo. Policzy po
hiszpasku do dziesiciu i moe uda jej si jako t o
zignorowa. To to. Ujrzaa to oczyma wyobrani i z gbi jej
krtani doby si zduszony pomruk. Znienawidzone, wstrtne,
odpychajce! A ona nie potrafi oprze si pokusie, by na t o
nie spojrze! T o zatruo jej ycie, bo choby nie wiem jak si
zarzekaa, nigdy nie udao jej si w jego kierunku nie spojrze.
Zbliajc si do skrzyowania z podjazdem prowadzcym
pod wejcie do King's Crown, restauracji w ktrej pracowaa,
znowu wydaa z siebie gardowy pomruk. Z jake innymi
uczuciami skrcaa jeszcze niedawno w Apache Avenue. W
starych, dobrych czasach, to znaczy przed dwoma tygodniami,
jechaa tu pena zapau i radosnego podniecenia, rozsadza j
entuzjazm do zarzdzania King's Crown, nalec do wuja
Stantona restauracj, nad ktr, pod jego nieobecno
sprawowaa czasowo piecz, majc do pomocy wuja Theo i
swojego modszego brata, Kenta.
Ale to si zmienio. W gruzach leg jej spokj ducha,
nerwy miaa zszarpane, a jazda Apache Avenue bya istn
drog przez mk wewntrznych zmaga i rozterek.
- Uno, dos, tres. - Bdzie patrzya prosto przed siebie! Cuatro, cinco, seis. - Zwolnia przed podjazdem do King's
Crown. Nie spojrzy. - Siete, ocho, nueve, diez. - Liczya coraz
kbami pary odpychajcy stragan z tamalami (Tamale rodzaj gobkw popularnych w Meksyku, przyrzdzanych z
farszu misnego z dodatkiem mki kukurydzianej,
zawinitego w licie kukurydziane, niekiedy bananowe.) obskurny stragan, obniajcy rang i klas restauracji King's
Crown. Ostateczne przypiecztowanie tej obskurnoci
stanowi gigantyczny, opoczcy na wietrze transparent, ktry
gosi: Gorce Tamale O'Toole'a. Mniam! Mniam!" Bya to
rozpostarta pomidzy dwiema tyczkami, skosem do ulicy,
wstga papieru, ktr sprzedawca ciga kadego wieczora i
mocowa kadego ranka.
Pomacha do niej; nie odwzajemnia gestu. Zadara brod,
skina sztywno gow i skrcia w podjazd.
Zerkna na dby po prawej. Grady O'Toole by
wacicielem trjktnego kawaka terenu przylegajcego do
parceli nalecej do wuja Stantona. Wolno mu byo na nim
robi, co chcia. Przed straganem znajdowa si placyk na
dwa, trzy samochody, gdzie zgodniali kierowcy, zjechawszy
z jezdni, mogli zaparkowa i zje tamala w cieniu wysokiego,
rozoystego dbu.
Prowadzc wz zakrcajcym agodnie, wirowym
podjazdem, Clarice czua, jak napicie mini ramion ustpuje
z wolna, w przeciwiestwie do zoci, ktra nie chciaa jej
opuci. Powody do gniewu Clarice miaa dwa: po pierwsze
rozwcieczao j to, e majc do wyboru tyle wolnych dziaek
w miecie, Grady O'Toole upar si ustawi swoj szkaradn
bud tu obok czego tak statecznego i piknego jak King's
Crown. A po drugie, do furii doprowadza j fakt, e,
przejedajc obok Grady'ego O'Toole'a, nie potrafia si
nigdy powstrzyma od spojrzenia na jego ciao!
Jej wzrok przesun si po zadbanym trawniku przed
frontem usytuowanej na wzgrku, uroczej restauracji i
dziewczyna troch si uspokoia. Od wschodu posiado wuja
Rozdzia 2
Nie zauway jej od razu. Sta odwrcony plecami, w
kbach pary, ktre unosiy si ze straganu, i zwija swoje
tamale. Szerokie, meksykaskie sombrero mia zsunite na ty
gowy, a mae, kolorowe kuleczki zwisajce z podwinitego
fantazyjnie ronda podrygiway przy kadym gecie. Clarice
musiaa przyzna w duchu, e Grady O'Toole jest zbudowany
bez zarzutu. Mgby zostawi te tamale i zatrudni si jako
model.
Pomylaa o Ricku, z ktrym umawiaa si od czasu do
czasu przez ostatnie sze miesicy. Rick by przystojny i
miy, ale nie robi na niej wikszego wraenia. Z alem
dochodzia do wniosku, e nie pasuj do siebie. Patrzya na
szerokie, nagie ramiona poyskujce kropelkami potu. Tak,
przebywajc w obecnoci Grady'ego O'Toole'a odczuwaa
podniecenie. I szlag j trafia z tego powodu! Do szau
doprowadzaa j reakcja wasnego organizmu na pichccego
tamale pnagiego czowieka w idiotycznym kapeluszu. A do
tego ten transparent - Gorce Tamale O'Toole'a. Mniam!
Mniam!" Ju to wystarczyoby, eby wuj Stanton wyldowa z
powrotem w szpitalu.
Grady odwrci si i zobaczy j. Wczeniej czua si
nieswojo, ale to byo nic z porwnaniu z uczuciem, ktre
owadno ni teraz. >
Umiechn si. Unoszce si wolno kciki jego ust
wywoay kolejny fajerwerk niewidzialnych iskierek
podniecenia.
- Ooo! Jaki miy pocztek dnia! - powiedzia,
przecigajc sowa. Matowy gos, gorcy niczym gotujce si
z bulgotem tamale zbi j z tropu.
- Dzie dobry - powiedziaa Clarice, dokadajc
wszelkich stara, by jej gos zabrzmia oficjalnie. Nie chciaa
patrze na Tors, ale jeli na nawet nie zerknie, jego
- Dobrze.
- Czy wiesz, e ju dwunasty raz przewracasz tego
samego tamala? Grady spojrza na gobka i z niesmakiem
odrzuci chochl.
- Co ci gryzie? - spyta Sam. - Sdziem, e ju
doszede do siebie po zerwaniu z Peggy.
- I dobrze sdzie. Myl o interesach.
- To dlaczego wci odnosz wraenie, e o kobietach?
- Hop hop, Grady!
Grady odwrci si i zobaczy Clarice nadchodzc
szybkim krokiem alejk dojazdow od strony
King's Crown. Zatrzymaa si kilka metrw przed nim.
- Przepraszam, ale o czym zapomniaam. Obiecaam
Kentowi, e przyjd na jego mecz. Czy moemy przesun
nasze spotkanie na wp do sidmej?
- Nie ma sprawy.
- Kto to jest Kent? - spyta Sam Grady'ego.
- Jej modszy brat.
- Mwisz, e ona ci nie interesuje?
- Nie.
Sam odwrci si szybko i dogoni Clarice zmierzajc ku
kuchennym drzwiom restauracji. Grady powrci do
przygotowywania tamali dla klientw, ktrzy powinni pojawi
si w poudnie. Na parking przed straganem zajecha
samochd i siedzcy za kierownic nastolatek poprosi o dwie
porcje. Grady poda mu je, zainkasowa naleno i wsypa
monety do metalowej puszki.
Sam wrci po kilku minutach.
- Sprzedajesz tamale o wp do jedenastej rano? - spyta.
- Dzieciaki s godne przez dwadziecia cztery godziny na
dob.
- Fakt. Dobrze, e do ciebie wpadem. Umwiem si z
Clarice Jenkins na przyszy czwartek.
Rozdzia 3
Grady obserwowa drog, wdychajc aromat perfum, w
ktrym wyczuwa mieszanin r, jaminu i kapryfolium. Z
najwyszym wysikiem powstrzymywa si od zerkania na
dugie, opalone nogi dziewczyny i koncentrowa si na
prowadzeniu samochodu. Bya w szortach. Kiedy na parkingu
przed King's Crown otworzya drzwiczki swego samochodu i
wysiada, by przesi si do jego wozu, Grady odnis
wraenie, e siedzi na rozpalonych wglach. Clarice nogi
miaa dugie, wspaniale opalone; byy to najzgrabniejsze,
najbardziej kuszce nogi, jakie kiedykolwiek widzia. Rzuci
jej przelotne spojrzenie, a jego wzrok, zanim Grady powrci
do obserwowania drogi przed samochodem, musn jej kolana.
Czarne wosy Clarice byy rozpuszczone, przewizane
niebiesk wstk. To ci dopiero! Wstka we wosach,
prawie adnego makijau. wiea jak stokrotka. Jej bkitne
oczy wprawiay w dziwne harce jego puls. To czysty kopot"
- stwierdzi jego gos rozsdku. - Obejrzyj jak najszybciej t
dziak i le w te pdy do Sashy." Spojrza znowu na Clarice.
- Wuj Stanton ci ufa, prawda? Wyglda na to, e tobie
najbardziej.
- Twierdzi, e mam lepsz gow do interesw ni wuj
Theo - odpara z umiechem. - Midzy wujem Stantonem i
wujem Theo istnieje taka rnica, jak midzy kwiatem a
butami. Wuj Stanton jest oszczdny, a wuj Theo chyba jednak
troch za bardzo rozrzutny. Ale to poczciwy czowiek:
potrzebujcemu oddaby ostatni koszul. Tata uwaa, e wuj
Stanton nie moe znie rozrzutnoci wuja Theo i eby j
zrekompensowa, przesadza w drug stron. Ale moe to wuj
Theo stara si zrekompensowa skpstwo wuja Stantona.
- A twj ojciec? Umiechna si.
Rozdzia 4
Gdy Clarice wchodzia do swojego maego mieszkanka,
zadzwoni telefon. Podbiega, eby go odebra. - No i jak,
zamieni si na parcele? - rozleg si w suchawce gderliwy
gos wuja Stantona. - Niestety nie, wuju - powiedziaa,
wspominajc zielone oczy Grady'ego.
- Jasny gwint, Clarice! Jak moga go nie przekona? Nie
do, e zmieniby punkt na lepszy, to jeszcze zarobiby dwa
tysice dolarw.
- Tu, gdzie teraz handluje, s gile - wyjania rozmarzona,
niepomna gniewu wuja Stantona. Na chwil w suchawce
zapada cisza.
- Gile? Te ptaki?
- Tak, wuju Stantonie. Grady O'Toole lubi miejsca z
drzewami, ptakami i widokiem na jezioro.
- Jasny gwint, zupenie jakbym sysza Theo. Kupi mu
cae stado ptakw i dorzuc dwa drzewa. Powtrz mu to,
zrozumiano! Zadzwo do tego czowieka natychmiast,
Clarice.
- Ptaki odlec.
- Jasny gwint, moe je trzyma w klatkach.
- Nic z tego, wuju. On lubi ptaki na wolnoci.
- Czy ty dobrze si czujesz?
- Tak, wuju - wymruczaa.
- Jako dziwnie mwisz. No nic, w takim razie zmieniam
taktyk. Clarice, z samego rana pjdziesz do tego handlarza
gorcymi tamalami i zaproponujesz mu prac.
Clarice zaniemwia. Wpatrywaa si w suchawk, a jej
euforia styga gwatownie, jakby wylano na ni wanie kube
lodowatej wody.
- Zaproponujesz mu stawk godzinow; zacznij od jak
najniszej i podwyszaj j stopniowo, ale masz go zwerbowa
do pracy w King's Crown.
Rozdzia 5
Nastpne spicie wybucho podczas kolacji z Samem
Banksem. Clarice aowaa, e w ogle zgodzia si z nim
spotka. Ale kiedy przekroczy prg restauracji, wysza mu
naprzeciw. Grady znad stolika, ktry wanie sprzta,
dostrzeg wchodzcego przyjaciela. Sam mia na sobie swj
najlepszy, brzowy garnitur. Grady pamita jeszcze dzie,
kiedy Sam zainwestowa ogromn sum w bawenian
koszul, ktr dzisiaj woy.
Grady obserwowa Clarice lawirujc midzy stolikami w
kierunku Sama. Ruch jej bioder by niemal niezauwaalny, ale
na tyle prowokujcy, eby Grady zapomnia o restauracji i
swoim aktualnym zajciu. Przez krtk chwil mia ochot
podej do Sama i powiedzie mu, eby spada i zapomnia o
tej randce.
W por jednak interweniowa gos rozsdku i Grady
powrci do przerwanej pracy. Niosc talerze do kuchni,
zastanawia si, czy aby dobrze zrobi, rzuciwszy swj
stragan, by rozpocz prac w King's Crown. Przez cay dzie
zdy nauczy si tylko obsugiwa automatyczn zmywark
do naczy, nabra podejrze, e przez t sam zmywark
przepuszcza si ziemniaki przed woeniem ich do piekarnika,
oraz zmierzy czas, w jakim potrafi sprztn ze stolika - jego
rekord wynis dwie minuty.
Nie dawao mu spokoju, o czym rozmawiaj Sam z
Clarice. Sam by przystojny, wygadany i nie przepuci adnej
atrakcyjnej kobiecie. Grady porwa komplet czystych
sztucw i pogna na sal, eby nakry stolik. Clarice siedziaa
z Samem przy frontowym oknie i zamiewaa si z czego, co
pewnie powiedzia Sam. Gos rozsdku nakaza Grady'emu
nie zwraca na nich uwagi i by wdzicznym przyjacielowi,
e przyszed mu z odsiecz.
Rozdzia 6
Clarice i Sam siedzieli znowu razem przy stoliku pod
oknem. Grady nachmurzony ruszy w ich stron, ale drog
zagrodzia mu kelnerka imieniem Tiffany.
- Ja mam obsugiwa pann Jenkins i jej przyjaciela oznajmia. Powiedziaa, e mam to robi wycznie ja i eby
to tobie przekaza.
- Co?
- Suchaj, nie ja to wymyliam, tylko ona.
- Niech bdzie - powiedzia silc si na obojtno. Czy
swoj powinno.
Zaj si znowu sprztaniem ze stolikw, popatrujc
ukradkiem na tamtych dwoje i zachodzc w gow, jak
Samowi udao si wkra z powrotem w aski dziewczyny.
Kiedy zobaczy, e wstaj, poczu wielk ulg. Sam znikn za
frontowymi drzwiami, a Clarice przesza do swojego
kantorku, ktry nazywaa biurem. Po kilku minutach pojawia
si z powrotem z torebk przewieszon przez rami i
przedefilowaa ostentacyjnie przez sal do gwnego wyjcia.
Grady'emu dopiero teraz zawitao w gowie, e wychodzi z
Samem.
Kilkoma skokami przeci sal i zagrodzi jej drog.
- Wychodz - oznajmia i zniya gos do szeptu. - Nie
rb scen. Nie spotkaam jeszcze nikogo z takim talentem do
sprowadzania kopotw.
- Mwisz o mnie? - achn si Grady. - J a sprowadzam
kopoty?
- Suchaj. Pracujesz tu dopiero jeden dzie, a ja ju
stuknam w mietnik, ty przewrcie Nicki i potuke dwie
tace naczy, urzdzie awantur, o mao nie zepsue mi
randki... Czy moesz zrobi w ty zwrot, odmaszerowa do
kuchni i pozwoli mi std wyj bez wywoywania kolejnej
afery?
- Jak sobie yczysz. Nie masz jednak poczucia humoru. Kent wyszed speni jej polecenie. Clarice spojrzaa na
parujc tac. Tamale zociy si w czerwonym sosie. Poczua
gd: pachniay tak kuszco, e nie moga si powstrzyma.
Wzia jednego i podniosa go do ust. By wspaniay.
Zamkna oczy, rozkoszujc si jego smakiem.
- Dobre, co? - Grady sta w progu i obserwowa j z
umiechem.
- Och, mniam - mniam! - westchna, uwiadamiajc
sobie, e zacytowaa tre znienawidzonego transparentu.
Grady postawi na stole drug tac. Z bulgoczcych
jeszcze przed chwil w sosie tamali unosiy si kby pary.
- To wszystkie - oznajmi. - Czstuj si.
- Chciaam tylko sprbowa. Moe mianuj ci
pomocnikiem szefa kuchni.
- Niestety, mj repertuar jest ograniczony. Tamale, chili,
nachos, stek, nadziewane kurcz. To chyba wszystko.
- Widz, e lubisz meksykask kuchni.
- Owszem.
- Czy nie zdradziby nam przepisu na tamale?
Moglibymy je wczy do jadospisu.
- Przykro mi. Kto wie, czy nie bd musia wrci do ich
sprzedawania. Ten przepis, to moja tajemnica zawodowa.
Pojad teraz do domu si przebra. Chcesz jecha ze mn?
Milczaa niezdecydowana. W pierwszym odruchu chciaa
odmwi, ale bya strasznie ciekawa, jak wyglda mieszkanie
Grady'ego, na ile zgodne ze stanem faktycznym s jej
wyobraenia, w ktrych widziaa go sypiajcego pod mostem.
Zorientowaa si po chwili, e Grady jest zaskoczony jej
wahaniem. Spodziewa si, e ona stanowczo odrzuci jego
propozycj i wysun j tylko po to, eby si z ni podroczy.
Na pewno mieszka pod mostem, albo w jakiej ruderze mylaa Clarice - ktrej wcale nie ma zamiaru pokazywa.
Rozdzia 7
Nazajutrz, siadajc przy ku wuja Stantona, Clarice
wzia gboki oddech. Chory siedzia podparty bia
poduszk, proste, kasztanowe wosy mia gadko przylizane i
rozdzielone przedziakiem. Do pasa okrywaa go biaa kodra.
Przeglda trzymane w rku papiery. Obok Clarice, z rkoma
splecionymi na podoku, przycupn cicho jak trusia wuj
Theo. Niebieska koszula i niebieskie baweniane spodnie
podkrelay niewinny bkit jego oczu.
Clarice spytaa wuja Stantona o zdrowie, wrczya mu
rachunki z poprzedniego dnia i obserwowaa, jak humor z
wolna mu si poprawia. W duchu dzikowaa Bogu, e interes
idzie jak po male. Chciaa odpowiednio przygotowa grunt,
zanim zda wujowi relacj z wydarze poprzedniego wieczora.
Wreszcie zdecydowaa, e nadszed waciwy moment.
- Wuju Stantonie, chc zwolni Grady'ego O'Toole'a wyrzucia z siebie.
- Znowu zaczynasz? Nareszcie pozbylimy si spod
King's Crown tego obskurnego straganu!
- On nie moe zosta. Za duo z nim kopotu.
- Kopotu! Ha! - mrukn bliski wybuchnicia miechem.
Takiego go jeszcze nie widziaa. - Jeli nie moesz ich
pokona, przycz si do nich, Albo sko, eby przyczyli
si do ciebie! - Wysun buczucznie szczk. - Grady
O'Toole zostaje.
Clarice zerkna na wuja Theo, ktry wyglda przez okno
na nasoneczniony, wypielgnowany szpitalny trawnik.
Znowu odetchna gboko.
- Grady musi odej. Wczoraj wieczorem wywoa poar
w kuchni.
- Co zrobi? - wuj Stanton wyprostowa si na ku,
purpurowiejc na twarzy.
Rozdzia 8
Grady skrci w kierunku jej domu. Siedzca obok Clarice
poprawia si niespokojnie w fotelu, wygadzia spdnic na
kolanach i spojrzaa na kierowc.
Ubrany by w jasnozielon, rozpit pod szyj koszul i
beowe, dopasowane spodnie podkrelajce smuko jego
bioder. Serce zabio jej ywiej. Zapragna go dotkn, poczu
wok siebie jego ramiona.
- Grady, pojedmy dzisiaj wieczorem do ciebie. Nie
widziaam jeszcze, jak mieszkasz.
- Prosz bardzo, ale moje mieszkanie to nic
nadzwyczajnego.
- Jest czstk ciebie, a ja nie mam pojcia, jak wyglda.
Chc je zobaczy.
Prowadzi samochd, patrzc przed siebie z
beznamitnym wyrazem twarzy i Clarice duo by daa, eby
si dowiedzie, o czym Grady teraz myli.
- Ale przedtem wpadnijmy do ciebie - powiedzia po
chwili. - Zabierzemy par pyt. Przystaa na to i par minut
pniej otwieraa ju drzwi swojego mieszkania. wiato
przesczajce si z salonu ledwie rozpraszao panujcy w
korytarzu mrok. Kiedy signa do kontaktu, Grady chwyci j
za rk. Jego ciepe palce sploty si z jej palcami i
przycign dziewczyn agodnie do siebie.
- Grady...
Przerway jej jego usta. Podczas gdy j caowa, jego do
przesuna si w gr na plecy, szyj i wplota w jej wosy.
Jego pocaunki zawsze podniecay Clarice, ale ten roznieci w
niej prawdziwy ar. Zadraa z podania, zapomniaa, e
mieli jecha do niego, liczy si tylko Grady. Kiedy chciaa si
od niego odsun, przytrzyma j i szepn:
- Clarice, kocham ci...
Rozdzia 9
Chyba nadesza pora - powiedzia Grady, zerkajc z ukosa
na Clarice. Zauwaya, e wyranie przygas, przygotowaa
si wic na najgorsze. - Clarice, musz ci co o sobie
powiedzie.
Skurczya si ze strachu na myl, e jego sytuacja jest
widocznie gorsza, ni sobie wyobraaa.
Czekaa, ale nic wicej nie powiedzia. Clarice te
milczaa, dajc mu szans, by wyzna jej wszystko " po
swojemu, wtedy, kiedy bdzie mia na to ochot. Zauwaya,
e wjechali tymczasem do eleganckiej dzielnicy. Minli j i
znaleli si w tej najlepszej, gdzie mieciy si same wspaniae
rezydencje. Grady skrci w Windemere West Condominiums,
ulic, przy ktrej stay niedawno wzniesione kamienice z
luksusowymi apartamentami.
Grady zaparkowa w garau i pomg jej wysi z wozu.
Weszli do krytego patio, ktre zdobiy gliniane donice ze
zotymi hibiscusami i czerwonym geranium. Otworzy drzwi i
przepuci j przodem.
- To twoje? - spytaa oszoomiona elegancj wntrza.
- Tak - odpar i przymruy oczy.
- Mylaam... - Nie dokoczya. Wodzia wok
wzrokiem, podziwiajc pikne dbowe szafki, owalny dbowy
st i krzesa, wysok, t lodwk - zamraark, kuchenk
mikrofalow stojc na kontuarze. - Mylaam... - Spojrzaa na
niego i zauwaya, e przyglda jej si z napiciem. Mylaam, e nie masz domu - wydusia wreszcie. Wyobraaam sobie, e mieszkasz pod mostem.
Wybuchn miechem.
- Pod mostem? - wycign do niej rce. Jego ciepe
donie spoczy na jej nagim ramieniu, a jeden palec wsun
si pod ramiczko letniej sukienki. - Powiedziaa to tak,
jakby doznaa lekkiego zawodu.
- Gdzie ten Theo? Nieuchwytny jak wiatr w polu! Gdera wuj Stanton, kutykajc o lasce. Na nogach mia laczki
z wyciciami na palce, a czoo pod przylizanymi
kasztanowymi wosami przesaniaa gradowa chmura
niezadowolenia.
- Clarice! Ju dziesi po dziesitej. Sdziem, e
przychodzisz wczeniej.
- Zazwyczaj tak.
- Chod do mojego biura. Porozmawiamy sobie.
- Dobrze, wuju. - W biurze wuja Stantona unosia si
leciutka wo stchlizny. Wszdzie walay si sterty
papierzysk, pod cian staa oszklona szafka pena starych
ksiek, a nad zagraconym biurkiem wisia kalendarz z
zeszego roku.
Wuj Stanton usiad na obrotowym krzele, wycign nogi
i opar je na tekturowym pudle.
- Musimy omwi par spraw. Rachunek za owoce za
zeszy tydzie jest bardzo wysoki.
- Ceny owocw poszy w gr. Kupuj je tam, gdzie ty,
wuju.
- Jeli ceny owocw poszy tam w gr, to powinna
poszuka innego dostawcy. Zauwayem pewne zmiany w
menu.
- Wprowadziam kilka nowych pozycji. Wydaje mi si, e
chwyciy. Cuong ma niebyway talent do potraw z ryb.
- Bzdura. Wicej pozycji w jadospisie, to wiksze koszty
wasne. Przez lata bya tu wspaniaa smaalnia stekw i nikt
nie narzeka na brak urozmaicenia.
- Teraz, kiedy mamy zapewnione dostawy wieych ryb,
potrawy z nich robi si coraz bardziej popularne.
- Wiem o tym, ale im wicej pozycji w karcie, tym wicej
zawracania gowy w kuchni. Trzeba minimalizowa koszty.
Przejmuj bar.
Rozdzia 10
O, nie! - jkna i ciskajc mocno kierownic,
przyspieszya. Kiedy skrcaa w podjazd, Grady'ego otacza
tumek klientw, ktrzy wysiedli z kilku zaparkowanych w
cieniu drzewa samochodw. Wesza do restauracji, zoya
zakupy i rachunki w kuchni, a potem pomaszerowaa
podjazdem w kierunku straganu, przy ktrym uwija si w
pocie czoa Grady. By bez koszuli, na gowie mia sombrero,
a na nogach sanday. Na ten widok zo jej troch przesza.
Odczekaa, a przy straganie si przerzedzi, i podesza bliej.
- Grady.
Odwrci si i umiech rozjani mu oczy.
- O, przysza na tamala?
- Nie.
- Nie? Co si stao?
- Jak nakonie wuja Theo do sprzedawania tamali?
- Zaproponowaem mu prac i zgodzi si. To najlepsze
zajcie pod socem. Nie sdzisz, e to jego sprawa? Jest
dorosy i sam o sobie decyduje.
- Zgodzi si, bo myli, e w ten sposb ci pomoe. On
potrzebuje pracy, ktra zapewni mu zabezpieczenie na staro.
W jego wieku...
- Robi to, bo chce to robi. Sama go zapytaj.
- Sprzedawca tamali! To odraajce.
- Ja te nim jestem - zauway chodno Grady.
- W tym nie ma adnej przyszoci. Wzruszy ramionami.
- Ja nie narzekam. Zaczem na pocztku lata, a ju mam
trzy stragany w rnych punktach miasta.
- Naprawd? - spytaa zaskoczona.
- Naprawd.
Patrzya na niego z mieszanymi uczuciami. Podszed do
niej i opar si rk o pie drzewa, pod ktrym staa. I nagle
istnia dla niej tylko Grady. Wiedziaa, co to znaczy dotyka
- To naprawd bardzo wdziczne zajcie, pani O'Toole odezwa si wuj Theo. - Poznaem ju bardzo ciekawych
ludzi. Czy spotkaa pani kiedy kogo, kto wywar na pani
niezatarte wraenie?
- No, owszem.
- Kogo? - spyta z umiechem wuj Theo.
Zacza bka co o kim, kogo poznaa w parku
Yellowstone, a wuj Theo sucha jej z uwag.
- Ogldae w niedziel mecz Kowbojw, tato? - spyta
ojca Kent.
- Tak, ten ostatni touchdown by problematyczny stwierdzi ojciec i mczyni skierowali dyskusj na pik
non. Ale Clarice rejestrowaa ukradkowe spojrzenia, jakimi
jej rodzice obrzucali podczas posiku Grady'ego.
Po rozwiezieniu wszystkich do domw, Grady zaprosi
Clarice do siebie.
- Podobaj mi si twoi staruszkowie - powiedzia cicho,
przekrcajc klucz w zamku i popychajc drzwi. W salonie
palia si nocna lampka, a do korytarza przesczao si
stamtd przytumione wiato. Grady rozluni krawat,
umiechn si do Clarice, a potem zamkn drzwi.
- Mio mi to sysze - powiedziaa. - A mnie podoba si
twoja matka. Jest przemia.
- Wydaje mi si, e przypadli sobie z Theo do gustu. Ale
Theo przypada do gustu kady. - Otoczy j ramieniem i
poprowadzi do kuchni. - Chod, przygotuj co zimnego do
picia. Nasuchasz si chyba od rodzicw o zwizku ze
sprzedawc tamali.
- By moe. Ale dawno ju dali mi woln rk w
ukadaniu sobie ycia.
- Mama jest tob oczarowana. Jeste w jej typie.
- Grady, zaczynam si czu, jak tysicletnia staruszka,
kanciasta, jak twj stragan z tamalami.
Rozdzia 11
Dwa dni pniej wuj Stanton wezwa Clarice do swojego
biura. Wtedy wyoniy si problemy innego rodzaju. - Eileen
odchodzi - powiedzia. - Przejmiesz jej sekcj stolikw.
- Dobrze, wuju. Kiedy wypadaj mi dyury?
- Wszystko jest rozpisane w grafiku wywieszonym w
kuchni. - Zdj marynark szar jak skra rekina i podwin
rkawy biaej koszuli. - Pozbywamy si wreszcie tej budy z
tamalami.
- Naprawd?
- Tak. Byem zmuszony wykupi tego czowieka, ale
teren jest teraz mj i nie stanie ju na nim adna odrapana
garkuchnia. Syszaem, e si z nim spotykasz?
- Tak - przyznaa, przetrawiajc nowin, ktr przed
chwil usyszaa. Grady zwija interes. Nie bdzie ju straganu
z tamalami kilka krokw od wejcia.
- Tracisz czas z gociem o mentalnoci Cygana. On i
Theo s ulepieni z tej samej gliny.
- Moe s do siebie troch podobni, ale nie we
wszystkim. On procesuje si ze swoim kuzynem o firm,
ktrej s wspwacicielami.
- Nie opowiadaj. Co to za firma?
- Przedsibiorstwo wiertnicze. Grady O'Toole jest
inynierem. Wuj Stanton podnis oczy znad papierw
walajcych si po biurku.
- Inynier i pichci tamale? To jaki dziwak. Istny dziwak.
Posuchaj mojej rady, Clarice i trzymaj si od niego z daleka.
- Wydaje mi si, e mamie i tacie si spodoba.
- No wiesz, ja patrz na niego z bardziej praktycznego
punktu widzenia. Moe to i przystojny mczyzna, ale trzymaj
si od niego z daleka. Najwaniejsze w yciu jest
bezpieczestwo.
- Wiem, wuju.
Rozdzia 12
Grady. Clarice przyja od wyrostkw naleno, wydaa
im reszt i usyszaa pisk opon. Zawyy klaksony, kto w
ostatniej chwili omin Grady'ego, inny wz zahamowa kilka
centymetrw od tylnego zderzaka jego samochodu. Pomachaa
z umiechem rk. Pojazdy na jezdni zwalniay i trbiy
zawzicie, a serce Clarice walio jak motem.
- Poprosz dwa tamale.
Spucia wzrok, ujrzaa piegowat buzi, wielkie brzowe
oczy oraz brudn rczk ciskajc gar monet.
- Su panu. Dwa tamale, ju si robi - powiedziaa, nie
zwracajc uwagi na ryczce klaksony i pisk opon. - Pooya
dwa tamale na tekturowej tacce i owina je aluminiow foli,
eby duej trzymay ciepo.
- Prosz bardzo - wrczya zawinitko malcowi. Wpadnij tu jeszcze.
- Dobrze, pszepani! - Zmarszczy nos. - Lubi tamale.
- Ciesz si. - Nachylia si nad nim.
- adnie pani pachnie.
- Dzikuj. Jak masz na imi?
- Chuck. A pani?
- Clarice - odpowiedzia za ni gboki mski gos i kiedy
podniosa wzrok, ujrzaa przed sob Grady'ego. Serce
przestao jej bi. Wyprostowaa si i spojrzaa znowu na
malca.
- To prawda, mam na imi Clarice - powiedziaa.
Chuck umiechn si, pomacha jej rk i pobieg do
czekajcego samochodu, a ona odwrcia si do Grady'ego.
By ubrany w beow koszul i dinsy, schud troch, ale
wyglda wspaniale. Tak wspaniale, e zapragna rzuci mu
si na szyj i przytuli mocno.
- Cze - powiedzia cicho i jego wzrok przesun si po
jej skpym stroju. - Co ty, u licha, tu robisz?